Proszę Państwa, jeśli ktoś chciałby wybrać się do ciepłych krajów, to polecam Spitsbergen, bo tam jest -2, a w Warszawie -15. Ale my się nie wybieramy, bo jesteśmy pod Centralnym. I jest zupa i herbata, czyli jak zwykle to co zwykle. I jest zimno wściekle, czyli jak cholera. I dlatego zdjęcie jest nieostre, bo japoński autofocus zamarzł i już. I nie pomogły nawoływania: Ajudo, ajido. Zupę od Pasja Smaku rozdawaliśmy szybko, żeby nie wystygła. A w taki mróz zupa gorąca jest jak warta więcej niż samo jadło – grzeje w brzuchu i w sercu. I tu ukłony wszystkim, którzy zjawili się pod Centralnym. Katarzyna, a nawet dwie, Patrycja, Michał i kogo tam jeszcze oznaczyć nie dałem rady Niech czuje się znaczny, bo stanie na mrozie było wyzwaniem nie lada i wymagało hartu ducha i zawziętości. Jak rozdaliśmy zupę z termosów, to jeszcze garnek od Janka, a potem zestawy od Pauliny z Satelitka. Nie mogę oznaczyć tych osób nad czym boleję, ale nie dla sławy nam pomagali. I wszystkim, których wymienić nie mogę dziękujęm jeszce raz. Ciepło.